Jeśli ktoś interesuje się motoryzacją to wie ile warte jest Ferrari F40. Nie chodzi tu koniecznie o wartość finansową, bo jest wiele aut, które przebijają pułap F40, czyli 1 000 000 Euro, ale chodzi o wartość jaką daje samo zobaczenie samochodu i obcowanie z nim. F40 jest wyjątkowe z kilku względów, między innymi dlatego, że jest to ostatni samochód stworzony za życia Enzo Ferrari'ego. Przez trzy lata był najszybszym samochodem produkcyjnym, realizując tym samym plan Enzo, a centralnie umieszczony silnik V8 o pojemności 2,9 litra posiada aż dwie turbosprężarki. Dzisiaj nie jest to żaden wyczyn, bo taką technologię stosuje się przy silnikach z trzema cylindrami, ale mówimy o samochodzie z końca lat 80. ubiegłego wieku, czyli czasu gdy w Polsce jeździło się Fiatami 126p generującymi 23 konie mechaniczne.
Różnica między oglądaniem F40 na zdjęciach, a w rzeczywistości jest ogromna. Na zdjęciach otrzymujemy spojrzenie na auto okiem fotografa i musimy to zaakceptować. Na żywo jednak, możemy zajrzeć wszędzie i zobaczyć ile pracy inżynierowie Ferrari w latach 80. włożyli, aby ten samochód ważył zaledwie 1 100 kg i zapewniał osiągi imponujące po dzisiejsze dni. Podstawą do uzyskania tak niskiej masy jest konstrukcja złożona z kompozytów, a dokładniej z 11 kevlarowych lub karbonowych paneli. Strukturę włókna węglowego w praktycznie czystej postaci możemy podziwiać na wewnętrznej części drzwi, gdzie poza ręczną korbką do szyb pozbyto się wszystkich niepotrzebnych elementów. W pierwszych wersjach F40 nie było nawet ręcznego mechanizmu opuszczania szyb, a jedynie ręcznie przesuwane okna. Ferrari również zastosowało ultralekkie fotele i odeszło od tradycyjnej tapicerki, aby zaoszczędzić kilka kilogramów. Redukcję masy widać tu na każdym kroku, bo już wsiadając do środka naszym oczom ukazuje się niezwykle surowe wnętrze, które ogranicza się w zasadzie do prostej sportowej kierownicy, kilku wskaźników i małego schowka.
Jako standardowy zjadacz chleba najczęściej widzimy F40 z zewnątrz i to właśnie ta ponadczasowa sylwetka sprawia, że zarówno w latach 80 jak dzisiaj wywołuje szybsze bicie serca. Od samego początku było marzeniem wszystkich miłośników motoryzacji i trafiało na plakaty, które wisiały nad łóżkami. Sam pamiętam, że za dziecka miałem książkę o super samochodach i właśnie F40 było wskazane jako przykład na pierwszej stronie. Wizualne wzdychania w przypadku F40 należy zacząć od tyłu, bo to właśnie tam jest serce samochodu ukryte za specjalną lekką szybą w formie "żaluzji". Wielka podnoszona pokrywa silnika ukazuje nie tylko serce auta, ale również specjalną ścianę z aluminium o fakturze plastra miodu, która oddziela kierowcę od silnika. Sylwetka F40 jest niesamowita. Zaczynając od spoilera z charakterystycznym napisem "F40" na boku przez minimalistyczne tylne światła oraz wloty powietrza w kształcie trójkątów (maska oraz progi) aż po wysuwane przednie reflektory i płynnie opadającą linię maski.
Jednak F40 to przede wszystkim wrażenia z jazdy. Kierowca musi wykazać się wielkim umiejętnościami prowadzenia samochodu, jeśli chce pojechać agresywniej, gdyż jest tutaj zdany tylko na siebie. Na próżno szukać jakichkolwiek systemów wspomagających. To auto jest mechaniczne. Silnik V8 o pojemności 2,9 litra, który generuje 478 koni i 577 Nm pozwala rozpędzić się do setki w 4,1 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 324 mm/h. To wszystko przekazywane przez, 5-biegową manualną skrzynię biegów na tylne koła. Aby spotęgować wrażenia z jazdy można było zamówić samochód ze skrzynią biegów pozbawioną synchronizatorów i tym samym otrzymywaliśmy jeszcze bardziej ekstremalne F40. Jeżdżąc tym samochodem trzeba mieć po prostu jaja. Przy takiej mocy brak jakiegokolwiek systemu wspomagania wymaga nie tylko umiejętności, a również zaufania do samego siebie. Z elektronicznych wspomagaczy w późniejszych wersjach stosowano jedynie system regulacji wysokości zawieszenia, który był dostępny jako opcja.
Gdyby ktoś powiedział mi, że zobaczę F40 na żywo i to w Polsce kilka lat temu to bym go wyśmiał. Na swojej liście marzeń Ferrari, które chciałbym zobaczyć były dotychczas trzy samochody: FXX, F40 i LaFerrari. Te dwa pierwsze udało się już zobaczyć, więc chyba czas zaktualizować listę, bo jak widać w Polsce zainteresowanie motoryzacją przeżywa swój złoty okres i napływają do nas coraz to ciekawsze egzemplarze. La Squadra to miejsce wyjątkowe na mapie Polski, bo klimat jaki tam panuje sprawia, że nie chce się stamtąd wyjść, a kolekcja samochodów, na które możemy patrzeć jedząc wyśmienite włoskie, jedzenie imponuje i zachwyca. Takich miejsc powinno być więcej, bo to właśnie tutaj można mieć bliski kontakt z perełkami motoryzacji i poznać nie tylko auta, ale również ich właścicieli. F40 jest bezapelacyjnie jednym z najlepszych samochodów w historii i nikt nie może mu tego tytułu odebrać. Najciekawsze jednak jest to, że Polski egzemplarz nie będzie kolejnym samochodem do galerii czy muzeum. Ten samochód będzie jeździć po drogach i torach, czyli zgodnie ze swoim przeznaczeniem. To się ceni.
Foto. Wokół Motoryzacji (Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie zdjęć bez zgody autora zabronione.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz