Afera spalinowa nie była przyjemna dla koncernu Volkswagena, ale nie zaprzestano całkowitej produkcji Diesli. Teraz odchodzi wielki zawodnik.
Najnowszy Touareg generuje 416 koni mechanicznych i 900 Nm z 4-litrowego doładowanego Diesla. W połączeniu z napędem na cztery koła uzyskuje czas 4,9 sekundy do setki i spokojnie objedzie niejednego Golfa. Do tego może pędzić 250 km/h, czuli ze standardową niemiecką prędkością i spełnia standardy emisji spalin Euro 6. Brzmi to idealnie, bo przecież powinien poradzić sobie w terenie, wygląda na samochód z klasą i aspiruje do segmentu premium. Czego chcieć więcej poza zatrzymaniem ewentualnej elektryfikacji? Wszystko co dobre kiedyś się kończy, a najprawdopodobniej jest to ostatni Volkswagen z Dieslowskim V8. Dlaczego?
Powód ten sam co przy innych jednostkach - emisja spalin. Trzeba dążyć do zmniejszenia, bo normy są coraz bardziej rygorystyczne i zaraz sie okaże, że nawet elektryki ich nie będą w stanie spełnić. Czy Volkswagen zdecyduje się na zamontowanie pełnego elektryka lub hybrydy nie wiadomo, ale patrząc na zaprezentowane Buggy możemy spodziewać się nawet turbodoładowanego elektryka (A co? Nie da się? Spójrzcie na Buggy i powtórzcie to jeszcze raz). Na pewno zamienią V8 na coś słabszego pokroju V6 lub nawet R6, co pozwoli zmniejszyć emisję.
Czy wprowadzone zmiany zabiją Touarega i jego charakter niewidomo, ale jest to kolejny przykład samochodu, który musi walczyć z europejskim systemem i normami, aby utrzymać się na rynku, a tym samym nie zostać znienawidzonym przez klientów. Po co to? Żeby ratować środowisko działając tam gdzie się nie powinno, zamiast u źródła problemu. Volkswagen ma dość afer związanych z Dieslami, więc chętnie pozbędzie się jednego z nich, bo pozwoli to odciąć się od historii. Czy wyjdzie im to na dobre zobaczymy, chociaż i tak wyszli obronną ręką. Może to dzięki dobrym samochodom, które są przystępne dla ludzi, a może to szczęście.
Foto. materiały prasowe Volkswagen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz