Systemy bezpieczeństwa mogą uratować ludzkie życie, jednak czasem i nie są bezskuteczne, gdy samochód mknie 250 km/h.
Z pozoru może wydawać się to niedorzeczne, bo z jednej strony przy 180 km/h też można zginąć podobnie jak przy 200 czy 250 km/h, a z drugiej strony może to właśnie te kilka kilometrów coś zmieni. System ten idealnie wpasowuje się w Unijny projekt o systemie wykrywania znaków i dostosowywania prędkości. "Volvo jest liderem w dziedzinie bezpieczeństwa: zawsze byliśmy i zawsze będziemy" - powiedział Håkan Samuelsson, prezes i dyrektor generalny. "Ze względu na nasze badania wiemy, gdzie są obszary problematyczne, jeśli chodzi o usuwanie poważnych obrażeń i ofiar śmiertelnych w naszych samochodach, i chociaż ograniczenie prędkości nie jest lekarstwem, warto to zrobić, jeśli uda nam się uratować jedno życie".
Tak naprawdę wszystko rozgrywa się o problem braku kontroli przez systemy nad pojazdem powyżej określonej prędkości. Większość systemów działa w pełni swoich możliwości do 160 - 200 km/h. Później kierowca musi liczyć na swoje umiejętności, a tych niestety czasami brakuje. W połączeniu z dużą prędkością i autem o dużej mocy otrzymujemy śmiertelne połączenie. Jednak jako miłośnik motoryzacji mam wręcz obowiązek się oburzyć, gdyż jest to poniekąd zabijanie ducha samochodów. Nie można od tak wprowadzić ogranicznika, bo auta powinny sprawiać przyjemność, a niebezpieczne jest wszystko co nas otacza. Dlaczego więc samochody i w ten sposób? Być może tak jest łatwiej. "Chcemy rozpocząć rozmowę na temat tego, czy producenci samochodów mają prawo, a może nawet obowiązek instalowania technologii w samochodach, które zmieniają zachowanie ich kierowcy, aby poradzić sobie z takimi zjawiskami, jak nadmierna prędkość, zatrucie lub rozproszenie" - powiedział Samuelsson. "Nie mamy zdecydowanej odpowiedzi na to pytanie, ale uważamy, że powinniśmy przejąć przywództwo w dyskusji i zostać pionierem".
Volvo zaznacza jeszcze jedną kwestię - rozproszenie uwagi. To również powód wielu wypadków. Głównie rozpraszają nas telefonu, z których za dużo korzystamy i jesteśmy ich niewolnikami. Załóżmy, że kierowca jedzie z prędkością 200 km/h i zaczyna dzwonić mu telefon. Gdy się odwróci sprawdzić kto dzwoni minie kilka sekund. To wystarczy, aby pokonać kilkaset metrów, a sytuacja zmieni się o 180 stopni. Właśnie wtedy może się okazać, że jest za późno. "Jako ludzie wszyscy rozumiemy niebezpieczeństwa związane z wężami, pająkami i wysokościami. Z prędkościami, nie tak bardzo "- powiedział Ivarsson. "Ludzie często jeżdżą zbyt szybko w danej sytuacji na drodze i mają słabą adaptację prędkości w stosunku do tej sytuacji na drodze i swoje własne możliwości jako kierowcy. Musimy wspierać lepsze zachowanie i pomagać ludziom zrozumieć i zrozumieć, że nadmierna prędkość jest niebezpieczna. "
Foto. materiały prasowe Volvo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz