Ile koni ma Mikołaj w saniach i czym by jeździł dzisiaj?

     Zastanawialiście się kiedyś jaką mocą dysponuje Święty Mikołaj, aby rozwieźć wszystkie prezenty w ciągu jednej nocy? Albo gdyby Mikołaj wybierał swój pojazd dzisiaj to ile reniferów by zastąpił? Ja właśnie nad tym myślałem i z pomocą internetu oraz paru obliczeń udało się wysunąć pewne wnioski.
     Jak wszyscy dobrze wiemy, w zaprzęgu świętego Mikołaja jest 9 reniferów: Dasher, Dancer, Prancer, Vixen, Comet, Cupido, Donner, Blitzen oraz Rudolph (wymienione po angielsku, bo polskie odpowiedniki pozostawiają wiele do życzenia i nie brzmią tak dobrze). Oczywiście są to magiczne renifery, które potrafią latać, ale możemy trochę przybliżyć jaką mocą dysponują. W internecie nie ma za wiele informacji na ten temat, ale na popularnym serwisie Reddit można znaleźć informację, jakoby jeden renifer stanowił odpowiednik 0,63 konia mechanicznego. Obliczono to z prędkości maksymalnej jakie osiągają te zwierzęta i za pomocą proporcji wysunięto wnioski w postaci takiego przelicznika.
     Skoro już wiemy, że jeden renifer to 0,63 konia mechanicznego to łatwo policzyć, że cały zaprzęg dysponuje mocą 5,67 KM. To bardzo mało jeśli spojrzymy na masę Czerwonego i ilość prezentów jaką musi rozwieźć. Wiadomo, kiedyś były inne czasy i taki sprzęt wystarczył, ale jak przystało na każdą rozwijającą się firmę, trzeba zadbać o rozwój floty. Kiedyś może było łatwiej o leasing czy ubezpieczenie na sanie i dziewięć reniferów, aniżeli na supersamochód. Dzisiaj sprawa wygląda nieco inaczej, więc zastanówmy się czym Mikołaj mógłby się poruszać.
     Dodge wyszedł na przeciw oczekiwaniom Świętego i przerobił Challenger'a SRT Hellcat Redeye na sanie. Mają cztery miejsca, płozy, charakterystyczny przód i sporo miejsca na prezenty. Co pod maską? V8 o pojemności 6,2 litra oraz mocy wynoszącej 797 KM i 958 Nm. Jeśli kogoś interesuje spalanie to całkiem nie dużo, tylko 5,4 litra. Na prawdę, taką wartość podaje producent i wygląda ona całkiem rozsądnie o ile nie dodamy, że to spalanie dotyczy jednej minuty. Dlatego też wystarczy 11 minut, aby ponownie udać się na stację. Cóż, taki urok wielkiego silnika. A jaką mocą w jednostce Mikołaja dysponują sanie od Dodge'a? 1265 reniferów! Jeśli z dziewięcioma jest w stanie obrobić cały świat w jedną noc, to przy takiej ilości wystarczy mu 5 minut. Mikołaju! Czas na zmiany, szczególnie, że i samochód mieści się w budżecie poniżej 300 000 złotych.
     Załóżmy jednak, że Mikołaj nie chce już jeździć saniami i marzy mu się sportowy samochód, bo przecież fajnie byłoby pokazać się przed kolegami we włoskim coupe. W takim razie weźmy pod uwagę 4 samochody jako potencjalny wóz dla Mikołaja. Na pierwszy ogień idzie McLaren 720S. Dzieci w Wielkiej Brytanii zasłużyły na prezenty, więc to dobry czas, aby jeszcze przed Brexitem wesprzeć Brytyjską gospodarkę. Za taki samochód przyjedzie zapłacić ponad milion złotych, a mocą będzie zbliżony do Hellcata, bo zastępuje aż 1 142 renifery. Różnica jest jednak taka, że chcąc czy nie chcąc nic raczej do 720S nie zapakujemy. Dodatkowo wycięcia przy lampach będą dosyć uciążliwe przy dużej ilości śniegu, bo mogą się po prostu zapchać. Wniosek? Coupe odpada z Wielkiej Brytanii odpada i tym samym eliminuje ten rodzaj nadwozia.
     Włoskie dzieci mimo, że nie świętują tak hucznie Mikołaja, a Befanę to oferowany przez Lamborghini Urus mógłby być potencjalnym wozem świętego. Ponad 700 000 złotych należy zapłacić za SUVa wykorzystującego technologię z Huracana i Aventadora. Dzięki temu mamy pewność, że samochód będzie świetnie się prowadził w każdych warunkach, a przy okazji ma nie mały bagażnik, choć czy wystarczający? To wciąż Lamborghnini, więc na cuda nie ma co liczyć, a ilość prezentów z roku na rok rośnie. Jednak taki SUV zastępuje w pracy ponad 1 000 reniferów, dlatego ekologowie i inni fani środowiska byliby zadowoleni.
     W Niemczech możemy szukać w zasadzie dwóch pozostałych rodzai nadwozia. Jeśli chodzi o sedana to najładniejszym wydaje się bawarskie BMW M5 Competition. Jest po prostu najszybsze, a i w środku bardzo wygodne, choć wystarczająco sztywne jak na sportową limuzynę klasy premium. Moc zbliżona do Urusa zapewnia konkretne osiągi, a przecież na niebie nie ma ograniczenia prędkości dla samochodów. Teoretycznie wszystko wydaje się okej, ale czy ilość bagażu jaki możemy zabrać jest wystarczająca?
     Jeśli Mikołaj miałby wątpliwości nieco dalej w Niemczech czeka na niego Porsche ze swoim nieco kontrowersyjnym modelem Panamera Turbo S E-Hybrid Sport Turismo. Osiągi jak w M5, bagażnik większy niż w Urusie, miejsca na 5 osób - czego Mikołaj potrzebuje więcej? Nawet choinkę bez problemu przewiezie na dachu. Dodatkowo teoretycznie niskie spalanie i możliwość jazdy na samym silniku elektrycznym. Krótko mówiąc: oficjalny samochód Świętego Mikołaja.
     Gdyby Święty chciał zmienić samochód to musi się pospieszyć zanim zmienią przepisy dotyczące leasingu, chociaż z drugiej strony od nowego roku nie ma akcyzy na samochody hybrydowe i elektryczne, więc ponad 100 000 złotych w kieszeni na prezenty. Tak czy inaczej może niech pozostanie przy saniach i 9 reniferach, żeby kultywować tradycję i nie zaburzać światowego spokoju.

Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego roku życzy Wokół Motoryzacji!




Foto. BMW, Porsche, Lamborghini, Dodge, Reditt

1 komentarz:

  1. Świetny wpis! hehe :D Niech Mikołaj przy tych reniferach pozostanie :D

    OdpowiedzUsuń