Bloodhound SSC - Koniec marzeń o pobiciu rekordu

     Wielki angielski ołówek, który miał ustanowić rekord prędkości. No właśnie, miał...

     Bloodhound SSC to z założenia najszybszy pojazd poruszający się po stałym lądzie na świecie. Zaprojektowany i stworzony przez Bloodhound Company, z siedzibą w Didcot w Wielkiej Brytanii, pojazd swoją karierę zaczął już w 2006 roku, kiedy to Lord Drayson wpadł na pomysł pobicia rekordu świata w największej prędkości osiągniętej na lądzie. Dotychczas rekord ten należy do pojazdu Thrust SSC i wynosi 1 228 km/h. Drayson za cel wziął przebicie bariery 1 000 mil na godzinę, czyli około 1 609 km/h.
      Pojazd prędkość maksymalną miał osiągnąć w czasie 42 sekund i z hamowaniem zmieścić się na dystansie 19 kilometrów na wyschniętym jeziorze Hakskeen Pan. Projekt zapowiadał się naprawdę obiecująco, szczególnie, że była to prywatna inicjatywa, za którą stali sponsorzy oraz osoby, które przekazały darowiznę, a nie żadne wielkie firmy. Za kierownicą miał usiąść Andy Green, były pilot RAFu, który jest właścicielem poprzedniego rekordu prędkości.
     Z technicznego punktu widzenia pojazd był istnym monstrum. Kształtem przypominał wielki ołówek, jednak tak na prawdę wszystko było podyktowane względami aerodynamicznymi. Czynny udział w projektowaniu brał wydział inżynierii uniwersytetu w Swansea, który wykorzystał technologię z lotnictwa, aby przewidzieć wszystkie możliwe siły działające na pojazd przy takiej prędkości oraz ich oddziaływanie przy określonym kształcie całej bryły. Bloodhound mierzył 12,9 metra długości, tylko 2,5 metra szerokości i 3 metry wysokości. Rozstaw kół to aż 8,9 metra, całość po zatankowaniu do pełna ważyła 7 500 kg (6 422 kg bez płynów).
     Aby rozpędzić się do 1 000 mil na godzinę potrzeba porządnej jednostki napędzającej. Bloodhound wykorzystywał silnik Rolls-Royce'a EuroJet EJ200 stworzony dla samolotu Eurofighter, który pozwalał rozpędzić się do 480 km/h. Po osiągnięciu tej prędkości uruchamiał się cały zespół silnika rakietowego pozwalający osiągnąć zakładaną prędkość. Trzecią jednostką był doładowany silnik V8 Jaguara służący jako jednostka pomocnicza i silnik do napędzania pompy utleniającej. W szczytowym momencie pracy całego układu napędzającego silniki wytwarzałyby 242 kN ciągu, czyli mniej więcej tyle co 2 samoloty F-16 z dopalaniem.
     Jednak ambitne plany nie wystarczą, aby pobić rekord świata. Projekt został oficjalnie zakończony ze względu na brak funduszy. Dotychczas wykonano tylko jeden testowy przejazd z prędkością 320 km/h, a aby móc przetransportować Bloodhound'a do Afryki, wykonać kilka prób i w 2020 roku pobić rekord świata firma potrzebowała 25 000 000 funtów. Mimo ogromnego wsparcia publicznego nie znaleziono wystarczających funduszy i obecnie projekt jest sprzedawany w częściach, aby spłacić dotychczasowe pożyczki i udziałowców.
     Jak widać jest to kolejny projekt zabity przez pieniądze, a raczej ich brak, jednak jest też druga strona medalu. Przy całym projekcie brało udział wielu młodych ludzi, tysiące studentów i dzieci poznawało nowoczesną technologię wykorzystywaną do budowy pojazdu. Doświadczenie, które zdobyli może zaowocować w przyszłości, jednak lepiej, żeby nie zrazili się niepowodzeniem Bloodhound'a. Z jednej strony szkoda, że tak kończy się wielki projekt, z drugiej strony wielkie gratulacje, że udało się zajść tak daleko bez udziału wielkich firm.

Foto. Bloodhound Company 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz