Lamborghini SC18 - Wyścigowy Aventador w wersji drogowej

     Jeden egzemplarz, technologia prosto z GT3, 770 koni pod maską - tak właśnie spełnia się marzenia, gdy dysponuje się ogromnymi pieniędzmi.

     Posiadanie Lamborghini, Ferrari czy Astona Martina to prestiż sam w sobie. Produkcja w skali roku nie przekracza kilkudziesięciu egzemplarzy, a chętnych na zakup jest kilkaset razy tyle. Ci, którzy są już posiadaczami jednego z modeli pragną czasami urozmaicić swoją kolekcję. Czasami wystarczy im kupić jeden klasyczny model lub starać się o nową limitowaną serię, jednak bywa i tak, że pragną czegoś więcej. Czegoś co pozwoliłoby się nie tylko wyróżnić z tłumu, ale również zrealizować własne marzenia, zapewnić większe emocje oraz stałoby się symbolem elitarności (motoryzacyjnej).
     Takie pragnienie miał pewien Chińczyk, który zgłosił się do Squadra Corse, czyli działu Lamborghini zajmującego się motorsportem, aby Ci stworzyli dla niego specjalną wersje bazującą na Aventadorze. Inżynierowie wykorzystali swoje doświadczenie z wyścigów i stworzyli Lamborghini, którego rajem jest tor, ale posiada również homologację drogową, więc można nim wyjechać na miasto. Limitowana do jednego egzemplarza i stworzona na specjalne zamówienie odmiana Aventadora to nie tylko zmieniony wygląd, aby samochód efektownie wyglądał. To tak na prawdę zbudowany od podstaw pakiet aerodynamiczny, obniżona masa oraz wprowadzenie wyścigowego ducha do kultowego już modelu włoskiej marki.
   Inspiracją do stworzenia SC18 były dwie wersje wyścigowe Huracana: GT3 EVO oraz Super Trofeo EVO, które regularnie biorą udział w zawodach rozgrywanych na torach całego świata. Z przodu całkowicie przeprojektowano zderzak, w którym umieszczono dwa małe wloty powietrza bliżej osi samochodu oraz przebudowano boczną część tak, aby powietrze trafiało prosto do układu hamulcowego. Całkowicie nowa karbonowa maska rodem z serii GT3 charakteryzuje się wcięciami, gdzie umieszczony jest system chłodzenia. Z boku znajdziemy "skrzela" umieszczone nad tylnymi kołami oraz karbonowe progi wpływające na aerodynamikę. Zaraz za drzwiami znajduje się ogromny wlot powietrza doprowadzający powietrze do hamulców. Patrząc na tył ciężko powiedzieć, że to samochód drogowy. Wielka płetwa połączona ze spojlerem regulowanym w trzech płaszczyznach w zależności od potrzeby uświadamia, że mamy do czynienia z rasową wyścigówką. Ogromny dyfuzor i światła w postaci pasa świetlnego to rozwiązania znane z modelu Centenario.
     Pod maską, a raczej pod pokrywą bagażnika, pracuje silnik V12 o pojemności 6.5 litra oraz mocy 770 koni. Został zestrojony z napędem na cztery koła oraz 7-biegową skrzynią biegów znaną ze standardowego Aventadora. Lamborghini nie podaje danych dotyczących osiągów supersamochodu, ale możemy przypuszczać, że pokona większość drogowych aut na torze. Wszystkie zabiegi odchudzające i poprawiające aerodynamikę nie tylko zapewnią lepsze osiągi, ale również poprawią prowadzenie, którym będzie mógł się cieszyć klient z Chin. Zapewne nigdy więcej nie zobaczymy tego samochodu, bo zniknie w jednym z chińskich garaży podziemnych, ale jest to przedsmak tego co Lamborghini może zaprezentować światu w najbliższym czasie. Całość jest zawieszona zaledwie 109 milimetrów nad ziemią, a doznania potęguje nowy układ wydechowy zapewniający basowe brzmienie.
Foto. Lamborghini

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz