Porsche vs Tesla- wyścig gigantów o najkrótszy czas ładowania


     Ładowanie samochodu elektrycznego domowym gniazdkiem jest jak tankowanie spalinowego kanistrem, biegając na stację odległą o 50 km.

     Gdyby nie istniały stacje paliw samochody spalinowe byłyby bezużyteczne albo korzystanie z nich byłoby bardzo utrudnione. Dziś na szczęście sieć stacji paliw jest na tyle rozbudowana, że odległości między konkretnymi punktami tankowania z reguły nie przekraczają 40 kilometrów. W przypadku samochodów elektrycznych pojawia się problem nie rozbudowanej infrastruktury przez co odległość między jedną a drugą ładowarką wynosi czasami nawet 200 kilometrów lub więcej. Można oczywiście skorzystać z sieci domowej i gniazdka elektrycznego, ale jeśli nie posiadamy tzn "siły" to czas ładowania wyniesie nawet kilkanaście godzin o kosztach już nie wspominając. To tak jakby do najbliższej stacji było 50 km i chodzimy tam na nogach z litrowym kanistrem, a nasz zbiornik ma 70 litrów - co najmniej uciążliwe.


     Producenci samochodów zdają sobie sprawę z tego, że auta na tradycyjne paliwa mają przewagę podczas uzupełniania "paliwa". Wystarczy podjechać na stację, sięgnąć po pistolet z dystrybutora, zatankować, zapłacić i po sprawie. Całość trwa nie więcej niż 15 minut i możemy ponownie kontynuować podróż. W przypadku elektryków ładowanie trwa kilka godzin w zależności od wielkości baterii, mocy ładowarki oraz technologii jaką wykorzystuje samochód i ładowarka. Wraz z elektryfikacją swoich modeli i rozwijaniem najróżniejszych projektów wśród producentów zrodził się pewnego rodzaju wyścig. Kto jako pierwszy stworzy najszybszy sposób na naładowanie baterii i tym samym maksymalnie skróci czas ładowania.


     Dotychczas we wszystkich aspektach dotyczących samochodów elektrycznych królowała Tesla. Mimo, że nie przynosiła zysków i jej przyszłość stała pod znakiem zapytania to nie miała sobie równych pod względem innowacji i rozwoju przemysłu samochodów elektrycznych. Konkurencja zaspała, a Tesla korzystała. Teraz wszyscy się obudzili, a giganci przeznaczają miliardy euro na rozwój całej technologii pod tym kątem. Jednym z nich jest Porsche, które ma jasny cel - ładowanie 80% baterii w 15 minut.


     Osiągnięcie takiego czasu mogłoby sprawić, że więcej osób przekonałoby się do elektryków, jednak z technicznego punktu widzenia wydaje się jak na razie nie możliwe. Ponad dwukrotnie szybsze ładowanie niż w przypadku Tesli występowałoby tylko na specjalnych ładowarkach od Porsche. To z kolei wymaga wielu miliardów euro zainwestowanych w rozwój sieci, która i tak nie byłaby wystarczająca. Na dzień dzisiejszy Tesla dysponuje swoimi ładowarkami, których jest 426 w Europie i aż 1373 na całym świecie. Potrzeba czasu, aby móc stworzyć sieć, która będzie mogła równać się z tymi liczbami.


    Równie ważnym elementem jest moc, którą będzie dysponować ładowarka i jej przełożenie na zużycie ogniw baterii. Obecnie Superchargery Tesli produkują do 145 kW, a w planach jest moc 200-250 kW. Porsche w tej kwestii jest bardziej ambitne i podaje moc 350 kW, chociaż tylko na ambicjach może się skończyć. Wielu ekspertów wypowiadało się w tej kwestii i często pytano jak zachowają się akumulatory przy takim ładowaniu. Może to wpłynąć negatywnie i przyspieszyć proces zużycia ogniw. Stąd też nasuwa się pytanie jaką technologię wymyśli Porsche, aby temu zapobiec?


     Moc płynąca z ładowarki to jedno. Ważniejsza jest moc jaką może przyjąć samochód. Model 3 maksymalnie odbiera 185 kW nawet jeśli podepniemy większą ładowarkę. Wynika z tego, że zbudowanie samego chargera nie wystarczy, aby zwojować świat szybkim ładowaniem. Rozwój technologii zawartych w samochodzie i ładowarkach musi iść równolegle, aby cokolwiek ruszyło w tym temacie.


    Na pewno, gdyby Porsche udowodniło światu, że da się stworzyć takie ładowarki i technologie odbioru energii oraz skrócić czas ładowania do 15 minut lub nawet jeszcze krócej przy niskim współczynniku destrukcji ogniw, to Tesla miałaby małe kłopoty i poważnego przeciwnika. Ludzie ze Stuttgartu mówią, że już Taycan będzie wyposażony w nowoczesne i szybkie ładowanie. Czasu pozostało nie wiele, więc technologia musi być już w części opracowana skoro mówi się o niej publicznie. Nie wiadomo co z tego wyjdzie, gdyż nie ma żadnych fizycznych dowodów na jej obecność.


     Niezaprzeczalnym faktem jest, że jeśli nie ma dużej ilości ładowarek, a do tego trzeba czekać dosyć długo na pełne naładowanie to klienci po prostu rezygnują z samochód elektrycznych, gdyż nie każdy może sobie pozwolić na poświęcenie czasu przy chargerze. Piętnaście minut to czas porównywalny z tankowaniem i poprawiający atrakcyjność takich pojazdów. Łatwo powiedzieć trudno zrobić, ale mając fundusze i najlepszych specjalistów wszystko jest możliwe. Nawet zaprzeczenie prawą fizyki.


    Ciekawym zabiegiem byłoby połączenie sił Tesli i Porsche. Jeśli niemiecka firma dysponowałaby technologią, a Amerykanie siecią dostępną na całym świecie to koszty wdrożenia byłyby mniejsze, a wspólne doświadczenie pomogłoby w szybszym rozwoju projektu. Nie wydaje się możliwa współpraca miedzy gigantami, więc pozostaje nam się tylko przyglądać na wyniki tego wyścigu. Pamiętajmy, że oprócz tych dwóch firm na rynku działa jeszcze wiele innych wielkich graczy mogących stworzyć ciekawe duety i zaskoczyć wszystkich swoją wizją na samochody elektryczne oraz ich ładowanie.


Foto. Porsche & Tesla

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz