Chcieli ukraść Golfa GTI z pociągu, ale im nie wyszło

     Kiedy chciałeś ukraść Golfa, ale coś Ci się nie udało, bo jesteś totalnym amatorem
     Mogłoby się wydawać, że kradzież samochodu wciąż jest stosunkowo łatwa. Szczególnie, gdy już dostaniemy się do samochodu i nikt w okolicy nic nie podejrzewa. Jednak jak się okazuje, niektóre sprawy mogą wymknąć się spod kontroli, a skutki są dosyć marne. 3 kwietnia w Monachium w pobliżu Milbertshofen doszło do kradzieży nowego Volkswagena Golfa GTI, jednak czy była to do końca kradzież? Złodziej miał ambitny plan wyjechania nowym Golfem za kilkadziesiąt tysięcy Euro, ale lekko mówiąc coś nie zadziałało.
     Około godziny 2:00 w nocy ktoś zadzwonił na policję, że doszło do próby kradzieży samochodu. Gdy policjanci dotarli na miejsce musieli się nieco zdziwić, bo Golf wisiał na barierkach. Plan był bardzo dobry, bo aby ściągnąć auto z wagonu towarowego sprawca (lub sprawcy) stworzyli prowizoryczną rampę, po której GTI mógł zjechać. To też zrobił, ale zatrzymał się na barierkach obok torów. W efekcie nowy Golf uległ małym zniszczeniom w postaci uszkodzonego błotnika, prawych drzwi, zderzaka, lusterka i felgi. Gdzie się podziali złodzieje? Tego nie wiadomo, bo zniknęli bez śladu, ale przy okazji obrabowali kilka innych Volkswagenów wyrywając ekrany dotykowe. Straty oszacowano na kilkanaście tysięcy euro, a policja rozkłada ręce. Do poszukiwań włączono śmigłowiec i zamknięto cały obszar kolejowy, ale nie znaleziono żadnych konkretnych śladów. Możliwe, że złodzieje zabraliby nawet uszkodzonego Golfa, gdyby nie fakt, że zawisł na krawędzi i nie dało się nim wyjechać bez pomocy pojazdu trzeciego. Policja prosi o kontakt wszystkie osoby, które zaobserwowały coś dziwnego w nocy z 2 na 3 kwietnia.
     Najlepszą opcją na znalezienie złodziei będzie obserwowanie polskich serwisów aukcyjnych, gdzie pojawią się części do Passatów i Golfów. Sam Golf GTI też pewnie trafi do Polski jako nowy z zerowym przebiegiem i lekkimi otarciami. Chociaż faktycznie, może się okazać, że będzie to jedyne auto z Niemiec z udokumentowanym prawdziwym przebiegiem. Jak widać nawet na samym końcu kradzieży może coś pójść nie tak albo po prostu byli to amatorzy. Z drugiej strony policja podała, że silnik wciąż działa w aucie to dlaczego go nie wykręcili? Też dobry łup, a i za felgi mogli się wziąć albo zderzak tylny. Totalna amatorka!

Foto. materiały prasowe Volkswagen i Bundespolizei Bayern

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz