Jeśli chcesz zrobić samochód, który sprzeda się w ciemno to wybierz nadwozie Shooting Break. Nie ważne jak będzie reszta. Masz pewne, że auto się sprzeda. Ludzie kochają ten tym nadwozia, bo jest po prostu ładny. To nie jest typowe kombi jakie spotykamy codziennie na ulicach. To jest coś więcej, bardziej premium, bardziej wyjątkowe. Dodajmy do tego Teslę. Z nią sprawa jest nieco skomplikowana, bo jedni kochają, inni nienawidzą, a i tak wszystkim firma gra na nosie choć jest na skraju bankructwa. Jednak nie bierzmy pod uwagę struktur firmy tylko skupmy się na samych samochodach, bo w Genewie zostanie pokazane coś na co wszyscy czekają - Tesla Model S Shooting Break.
Holenderska firma RemetzCar podjęła się wyzwania przerobienia Modelu S na wersję Shooting Break, choć wcześniej nikt przed nią tego nie zrobił. Tak naprawdę szli w ciemno nie wiedząc czy się uda i czy efekt finalny będzie taki jak oczekiwali. Wszystko zaczęło się tak: "W pierwszym tygodniu 2017 roku otrzymaliśmy telefon od Florisa de Raadt, prawdziwego fanatyka Shooting Brake z preferencjami dla pojazdów elektrycznych. Widział nasz specjalnie skonstruowany customowy model Tesli, który zaprezentowaliśmy publiczności zaledwie kilka miesięcy wcześniej i zastanawiał się, czy możemy też przekonwertować Teslę Model S na Shooting Brake. Miał kilka Shooting Brake różnych samochodów w swoim garażu i marzył o tym, żeby stworzyć własną wersję." relacjonuje właściciel firmy. Po wielu godzinach spędzonych na projektowaniu samochodu tak naprawdę od nowa, udało się stworzyć finalną wersję. Do warsztatu trafił Model S i zaczęto prace nad przebudowaniem nadwozia.
Linie samochodu są jednocześnie eleganckie i agresywne. Widać, że to produkt z półki premium i firma podeszła do tematu na poważnie. Tylna linia nadwozia opada idealnie i powoli, co nie zaburza kształtów samochodu. Na pierwszy rzut oka samochód przypomina Astona Martina Vanquish Zagato Shooting Brake, bo nawet przód jest podobnie ułożony. Zastosowanie dużej ilości chromu sprawia, że mamy wrażenie jakby Tesla była więcej warta niż tak naprawdę jest, a w konfiguracji z zielonym kolorem prezentuje się świetnie. Można mieć zastrzeżenia co do pewnych elementów jak na przykład tłoczenia na tylny słupku, ale ogólnie jako autorski projekt Tesla wypada super. Czworo drzwi, duży bagażnik i elektryczny samochód - czego chcieć więcej?
Początkowo samochód miał być prawdziwym 1 of 1 stworzonym dla Florisa de Raadt, ale okazało się, że Tesla wzbudza duże zainteresowanie. Dlatego też postanowiono zbudować 20 takich samochodów. Jedyny powstały dotychczas egzemplarz będzie można zobaczyć podczas Geneva Motor Show w marcu i nie zdradzono jeszcze czy rozpoczęła się sprzedaż. Znamy jednak ceny takiej przeróbki. Na początku trzeba dostarczyć Model S, czyli będzie to nas kosztować co najmniej 85 000 dolarów za najsłabszą wersję. Za dorobienie nadwozia i podstawową konfigurację trzeba zapłacić 106 953 Euro. Chcesz mieć wycieraczkę tylnej szyby? Proszę bardzo, 4 000 Euro. Chromowane wykończenie? Robi się, 6 600 Euro. Może pokrywę ładunku (cokolwiek to znaczy)? Jasne, 3 300 Euro. Jak wszystko dodamy, policzymy to wyjdzie około 727 000 złotych plus minus. Za tyle można mieć Porsche Panamera Sport Turismo. Można, ale czy to jest 1 of 20 na skalę światową? No właśnie, luksus kosztuje, ale jeśli Pan Musk zauważy popyt na projekt to może kiedyś skusi się na taką Teslę w swojej ofercie. Na przykład przy okazji faceliftingu można wprowadzić zmiany. Panie Musk do dzieła.
Foto. materiały RemetzCar
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz