Porsche 919 Hybrid EVO z rekordem Nürburgringa - 5:19,546


     Nürburgring - przez jednych kochany, przez drugich znienawidzony. Powstał w latach 20 ubiegłego wieku i przewinęły się przez niego najważniejsze imprezy ze świata motorsportu. Był wielokrotnie modyfikowany w celu poprawy bezpieczeństwa, gdyż podobnie jak inne tor z tamtego okresu, odebrał życie niejednemu kierowcy. Dziś jednak nie o samym torze, a o rekordowych przejazdach.


     Producenci uwielbiają rywalizację na liczby. Kto osiągnie lepszy czas na Północnej Pętli w danej klasie - rywalizacja, która trwa bez przerwy i angażuje coraz więcej producentów. Są jednak tacy, który nie patyczkują się w konkretne odcinki toru tylko biją rekordy przejazdu całości niemieckiego toru. W tej stawce można powiedzieć, że "króluje" Porsche, bo 3 z 10 najlepszych czasów należą właśnie do niemieckiego producenta. Ale po kolei.


     Dotychczasowy najlepszy czas przejazdu całego Nürburgringu (20,6 km) wynosił 6:42,22 i należał do McLarena P1 XP1 LM Prototype. Robi wrażenie? A co powiecie na to, że w 1983 roku Porsche 956 Grupy C uzyskało czas 6:11,13 i to w dodatku na dłuższym torze (20,8 km ze względu na późniejsze modernizacje)? Problem w tym, że o ile czas McLarena był uzyskany podczas specjalnego bicia rekordu to Porsche uzyskało ten wynik w kwalifikacjach do wyścigu. Dlatego powstała oficjalna i nie oficjalna "ściana" rekordów. To wszystko wydaje się nie istotne i mało ważne, gdy spojrzymy co zrobiło Porsche, aby nie było wątpliwości kto jest królem Nürburgringu.


     Postanowiono stworzyć maszynkę do bicia rekordów wykorzystując do tego samochód startujący w LeMans, a konkretnie Porsche 919 Hybrid. Jako, że samochód nie startuje już w tym kultowym wyścigu długodystansowym postanowiono go troszeczkę podrasować, a konkretnie stworzyć torową rakietę. Zaczęto od redukcji masy do 849 kg (dla porównania Ford Fiesta waży 1100 kg, a Peugeot 208 T16, który brał udział w podjeździe pod górę Pikes Peak, waży 875 kg). Następnie zwiększono docisk o 53% względem podstawowej wersji, a silnik generuje 710 KM. Wszystko spięte za pomocą 7-biegowej sekwencyjnej skrzyni biegów w połączeniu z napędem na wszystkie koła. Już suche fakty robią wrażenie, a co dopiero wyniki na torze.


     Na swój celownik Porsche 919 Hybrid EVO najpierw wzięło Belgijski tor SPA i szturmem pobiło rekord należący do bolidu Formuły 1 i Lewisa Hamiltona o prawie sekundę. To jednak za mało dla ambitnych Niemców, więc wysłano samochód na Nürburgring i tam zaczęło się "Zielone Piekło". Efekt? Pobita bariera 6 minut i czas 5:19,546. Jednymi słowy coś niesamowitego. Nikt wcześniej nie dokonał takiego osiągnięcia, a Porsche przy okazji zbliżyło się już do granicy 5 minut! Do tego na pocieszenie są na oficjalnej "ścianie" z wynikami.


     To pokazuje, że samochody Porsche to najwyższa półka i klasa sama w sobie. Bezkonkurencyjne i świetne w każdych warunkach, ale za coś się w sumie płaci. Można nie lubić marki, ale przyznać trzeba, że samochody to mają chociaż dobre o ile nie świetne. Czekam na odpowiedź innych producentów, na przykład Toyoty i jej prototypu z LeMans. Nie obraziłbym się, gdyby jakiś producent spoza Niemiec przeprowadził atak na ten czas i zagroził pozycji Porsche. Jeśli ktoś chciałby jeździć samochodem, który również ma rekord na niemieckim torze i dysponuje sporą gotówką to 911 GT2 RS czeka z rekordem najszybszego samochodu produkcyjnego, a gdzieś niżej w tabeli jest model 911 Turbo S.


2 komentarze: